Inna strona NBA: 82 mecze w sezonie

Dla prawdziwych fanów NBA jest to oczywiste, że każda drużyna rozgrywa 82 spotkania w sezonie regularnym. Jednak jak się zapytać, skąd się wzięła ta liczba i dlaczego nie uległa zmianie od lat, to mało kto odpowie na to pytanie... w tym artykule postaram się to wyjaśnić :)


Zacznijmy od początku - cofnijmy się do roku 1946, gdy zaczęła się historia NBA - wówczas uformowała się liga BAA (Basketball Associaton of America). Wtedy w rozgrywkach wzięło udział 11 drużyn i każda z ekip rozegrała 60 spotkań (po 6 pojedynków z każdym rywalem).

Co było dalej? Liczba drużyn w lidze falowała przez następne kilka lat (z 11 spadła na 8, potem zwiększyła się do 12, itd.), jednak jeśli chodzi o liczbę spotkań, to była tendencja wzrostowa (wyjątek to sezon 1947-48, w którym liczba spotkań zmalała do 48). Powód tych zmian jest oczywisty - więcej sprzedanych biletów daje więcej pieniędzy.

Od sezonu 1949-50 istnieje nazwa NBA - z połączenia ligi BAA z NBL (National Basketball League) i udział brało już nawet 17 ekip, jednak liczba drużyn w lidze zaczęła spadać i 6 lat później znów było 8 zespołów w niej rywalizujących. Potem jednak było wciąż więcej - co prawda małymi krokami, jednak liczba drużyn się zwiększała razem z ilością spotkań. Licznik spotkań zatrzymano na 82 meczach. Pierwszy sezon z taką liczbą pojedynków to 1967/68 (dokładnie 50 lat temu), gdy w NBA było 12 drużyn.

Zapytacie pewnie, dlaczego zatrzymano wzrost liczby meczów, skoro daje to większe pieniądze?
Jedną z poprawnych odpowiedzi jest ludzka wytrzymałość - 82 pojedynki w ciągu pół roku (mecze średnio 3 razy w tygodniu) to duże obciążenie dla organizmów graczy i słusznie uznano, że więcej spotkań mogłoby spowodować urazy i obniżyć poziom gry, co dobrze widać po liczbie kontuzji w tym sezonie.
Drugim uzasadnieniem niezwiększania liczby spotkań były wydatki ekip na pensje dla graczy oraz prowadzenie całej organizacji. Stwierdzono, że należy zbalansować wydatki z zyskami i zatrzymano się na tych 82 spotkaniach.

Jak rozegrano 82 spotkania przy 12 ekipach?
Podzielono zespoły na dwie sześciodrużynowe konferencje. Każda ekipa grała ośmiokrotnie z drużynami ze swojej konferencji i siedmiokrotnie z ekipami z przeciwnej konferencji, co dało dokładnie 82 spotkania. Z każdej konferencji do fazy play-off weszły 4 najlepsze drużyny.

Dla 12 ekip nie wydaje się to skomplikowany mechanizm (choć 8 starć z tą samą drużyną wydaje się przesadą), jednak mimo, że ilość ekip ciągle się zwiększała, to 82 spotkania zostały do dziś (oprócz 2 sezonów skróconych przez lockout). Można powiedzieć, że to 50-letnia już tradycja, jednak uważam, że trochę komplikuje to rozkład spotkań, co widać chociażby po tym, jak to wyglądało kiedyś - np. przy 29 ekipach - w jednej konferencji było 14 ekip, a w drugiej - 15...

Teraz wygląda to też dość skomplikowanie: liga jest podzielona na 2 konferencje po 15 drużyn, a każda z konferencji na 3 dywizje. Z każdym rywalem z przeciwnej konferencji rozgrywa się po 2 spotkania, z każdą ekipą ze "swojej" dywizji mierzy się czterokrotnie, a z tej samej konferencji, lecz z innej dywizji spotyka się trzy albo cztery razy (z czterema ekipami po 4 spotkania, z 6 innymi po 3 starcia) w zależności od wyników w poprzednim sezonie.

Jak widać, nie jest to najłatwiejsze rozwiązanie, a spowodowane jest to tym, aby były rozegrane dokładnie 82 mecze... właśnie przez tą ustaloną ilość mamy taki trudny do wytłumaczenia laikom system. 82-meczowy sezon można nazwać tradycją NBA, do której fani się już przyzwyczaili. Trudno będzie zmniejszyć liczbę spotkań, gdyż liga nie chce mieć mniejszego zysku z biletów i transmisji telewizyjnych, ale również trudno będzie wprowadzić większą liczbę pojedynków, bo gracze są niechętni, aby przedłużać sezon i grać więcej, bo 82 mecze to i tak sporo.

Ogólnie wydaje mi się, że Amerykanie są powściągliwi, co do gruntownych zmian w przepisach i raczej przywiązują się do tradycji, jaką na pewno są 82 spotkania, dlatego niestety nie spodziewam się reform mających taki charakter. Nawet gdyby Adam Silver zaproponował jakąś zmianę, to z przyczyn wyżej wymienionych trudno będzie znaleźć złoty środek, rozwiązanie w tym obszarze, które zadowoliłoby wszystkich.

Właśnie takich nietypowych, dziwnych zasad lub ciekawostek spodziewajcie się w nowym cyklu "Inna strona NBA". To był pierwszy artykuł z tego cyklu, na pewno będą kolejne, zachęcam do śledzenia bloga :)

Dzięki za poświęcony czas :)

Komentarze