Niesamowite buzzer beatery (5)

To już piąty odcinek tej serii :) ale spokojnie, jeszcze wiele przed nami ;)

Dziś zaczniemy bonusem, czyli akcją z tego sezonu. Powiem nawet więcej - akcją z tego roku, a dokładnie z wtorku, gdy spotkały się drużyny Philadelphi 76ers i Minnesoty Timberwolves. Oto końcowe fragmenty tego spotkania:


Najpierw Ricky Rubio trafił trójkę na remis, a potem Robert Covington zapewnił zwycięstwo gospodarzom. 1,6 sekundy to mnóstwo czasu, jak się okazało :) nawet 0,2 sekundy zostały jeszcze Minnesocie na ripostę, ale Wilkom nie udało się już trafić do kosza.

A teraz czas na dwa, cotygodniowe buzzer beatery:

Pierwszy z nich należy do Nicolasa Batuma, aktualnie gracza Charlotte Hornets, który zapewnił zwycięstwo Portland Trail Blazers w starciu z San Antonio Spurs w 2011 roku. 0,9 sekundy okazało się czasem wystarczającym do przeprowadzenia skutecznej akcji na zwycięstwo:


Drugi buzzer beater to rekordzista, jeśli chodzi o czas, który jest potrzebny do przeprowadzenia skutecznej akcji na zwycięstwo. W 2006 roku, w meczu pomiędzy NY Knicks i Charlotte Bobcats rozegrano 2 dogrywki. Gdy wydawało się, że trzecia dogrywka jest nieunikniona, bo na zegarze zostało 0,1 sekundy, a na tablicy wyników widniał remis, wtedy David Lee dokonał czegoś wręcz niemożliwego... 


Pojawia się wiele wątpliwości, czy na pewno Lee zdążył oddać rzut w 0,1 sekundy... osobiście sam w to wątpię, bo 0,1 sekundy to naprawdę mało czasu. Poza tym słyszałem ostatnio, że jak mamy np. 0,5 sekundy na koniec kwarty, to tak jakbyśmy mieli 0,8/0,9 sekundy na akcję, bo 0,3/0,4 sekundy trwa reakcja osoby odpowiedzialnej za czas. Przepraszam, jeśli swoim komentarzem zepsułem wiarę w magię tego buzzer beatera, ale trzeba być realistą ;) co nie zmienia faktu, że ten buzzer beater jest niesamowity i naprawdę rekordowy czasowo ;) bo w NBA nie mamy setnych sekundy, tylko dziesiąte sekundy.

To tyle na dziś, ten tydzień ;) widzimy się w kolejny czwartek z dwoma następnymi buzzer beaterami :)

Komentarze