Czego się spodziewać, gdy NBA powróci?

To już niedługo... NBA wraca do gry - przed nami sporo emocji w ostatnich spotkaniach skróconego sezonu regularnego, możliwa walka o ósmą lokatę w meczach eliminacyjnych, a także faza play-off decydująca o tym, która drużyna zostanie mistrzem NBA w 2020 roku. Nadszedł czas, by przyglądnąć się temu, czego możemy się spodziewać po powrocie ligi:


Zachód:

1) Lakers czy Clippers?

Mamy dwóch zdecydowanych faworytów na Zachodzie, drużyny z Los Angeles. Finał konferencji inny niż Lakers-Clippers będzie trochę niespodziewany. Pierwszy mecz między tymi ekipami już 30 lipca, na sam początek powrotu sezonu, żeby podkręcić emocje. Jeśli do takiego starcia dojdzie w play-offach, to wyjdzie trochę śmiesznie - gdy w końcu fani z LA będą mogli doczekać pojedynku swoich drużyn w play-offach, ta rywalizacja będzie się odbywała poza ich miastem...

O tej rywalizacji oczywiście można się rozpisywać i naprawdę trudno jest przewidzieć ewentualny wynik końcowy tego starcia. Wydaje się jednak (media tak to ukazują), że dla fanów NBA potyczka drużyn prowadzonych przez duety LeBron & Davis i Kawhi & George jest najlepszym możliwym finałem konferencji w tym sezonie. Pytanie, czy obie ekipy dotrą do tej fazy czy jednak któraś z nich (a może obie?) polegnie w którejś z wcześniejszych rund?


2) Czarny koń?

Kolejne ekipy w tabeli będą walczyły o to, by przeszkodzić drużynom z LA dotrzeć do finału konferencji, jednak ekipy te nie są postrzegane jako faworyci, raczej jako drużyny, które mogą pozytywnie zaskoczyć. Trudno przewidywać, w jakiej formie będą zawodnicy i jak ustawi się drabinka play-offów, jednak mam swojego kandydata na czarnego konia. To Houston Rockets, którzy mają doświadczenie w play-offach, a przede wszystkim wypoczętych Hardena i Westbrooka (choć po zakażeniu COVID-19), którzy często w play-offach nie mieli siły ciągnąć swoich ekip do zwycięskich serii, gdy tego było trzeba. Dwie wypoczęte gwiazdy w połączeniu ze stylem gry, który uwydatnia ich zalety w ataku, może okazać się zabójczy dla rywali w konferencji. Oczywiście możliwy jest także scenariusz, w którym Rakiety pożegnają się z szansami o tytule w 1.rundzie play-offów, jednak na ten moment postrzegam ich jako najgroźniejszą drużynę dla ekip z LA.

Oczywiście oprócz Rakiet każda z ekip w czołówce może zaskoczyć, trudno to przewidywać. Na pewno emocjonująco zapowiada się sama walka w play-offach - oprócz starć Lakers czy Clippers, rywalizacje ekip nawet w 1.rundzie mogą być naprawdę gorące. Możliwe są na przykład pojedynki Thunder-Rockets (Chris Paul vs James Harden) czy też Denver-Utah (rywale z jednej dywizji, Jokic vs Gobert), które powinny być bardzo ciekawe dla fanów.


3) Kto wejdzie z 8.miejsca?

Kolejną historią będzie walka o 8. miejsce na Zachodzie, które prawdopodobnie skończy się pojedynkami między ósmą a dziewiątą drużyną. Memphis Grizzlies będą starali się przynajmniej zachować ósmą pozycję, aby w pojedynku z dziewiątą ekipą móc pozwolić sobie na porażkę w pierwszym meczu (drugie starcie już musieliby wygrać, aby wejść do play-offów). Choć marzeniem fanów Memphis byłoby zwiększenie przewagi nad dziewiątą ekipą do ponad 4 spotkań różnicy, by mecze eliminacyjne się nie odbywały, to nie będzie to łatwe zadanie.

Kandydatów na ostatnie miejsce premiowane play-offami jest wielu - najgroźniejszym są chyba Pelicans, którzy mają najłatwiejszy pozostały terminarz, a także Ziona Williamsona, który (wydaje się) popracował nad swoją formą w wolnym czasie. Oczywiście nie można skreślać Portland Trail Blazers, którzy przecież w zeszłym sezonie byli w finale konferencji - Damian Lillard (już ze zdrowymi: Nurkiciem i Zachem Collinsem) będzie chciał ocalić ten sezon, by potem prawdopodobnie zmierzyć się w play-offach z LA Lakers. Pozostałe ekipy (Sacramento, San Antonio i Phoenix) mają raczej niewielkie szanse i ich awans na dziewiątą lokatę byłby niespodzianką.


Wschód:

4) Ktoś powstrzyma Milwaukee?

Na Wschodzie to Milwaukee Bucks są największym faworytem do wygrania konferencji, jednak nie będzie to wielką niespodzianką, gdy przegrają oni z którymś z innych kandydatów. Wśród największych rywali mamy Toronto (rok temu pokonali Bucks), Boston oraz Miami. Po długiej przerwie zobaczymy, w jakiej formie są te ekipy i czy któraś z nich jest w stanie zagrozić Giannisowi w osiągnięciu pierwszego w karierze finału NBA.

Trudno stwierdzić, która z tych ekip będzie najgroźniejsza dla Milwaukee. Wydaje się, że starcie z Miami byłoby trudne dla Bucks ze względu na to, że przegrali z nimi oba starcia w tym sezonie, jednak wiadomo, że play-offy rządzą się swoimi prawami... co ciekawe Milwaukee w ośmiu pozostałych spotkań sezonu regularnego zmierzy się zarówno z Raptors, jak i Celtics, a także Heat, więc będziemy mieli przedsmak emocji czekających na nas w play-offach.


5) Co pokażą pozostałe ekipy?

Pytanie to może wydawać się śmieszne, szczególnie jeśli dotyczy to Nets i Wizards, jednak któraś z tych ekip (prawdopodobnie Brooklyn) zagra w play-offach. Skoro jednak co do tych zespołów nie mamy żadnych oczekiwań, to możemy tylko zostać zaskoczeni pozytywnie...

Indiana Pacers prawdopodobnie zagrają bez Victora Oladipo, jednak w zasadzie rzucający obrońca w tym sezonie zbytnio nie pomagał - powrót na parkiet po kontuzji pozwolił mu na rozegranie zaledwie 13 spotkań, w których notował niecałe 14 punktów na mecz przy słabej skuteczności z gry (39,1%). Jeśli pomimo to Indiana potrafiła rywalizować z drużynami z czołówki, to powinna być niewygodnym rywalem w play-offach, który może przynajmniej mocno zmęczyć swoich przeciwników.

Philadelphia 76ers była przed sezonem moim kandydatem do drugiego miejsca na Wschodzie, jednak ten sezon jest rozczarowujący. Brak rozgrywania spotkań u siebie, gdzie mieli bilans 29-2 (10-24 na wyjeździe) wydaje się tu dodatkowo przemawiać na niekorzyść 76ers... jednak być może Ben Simmons wracający po kontuzji, nowy skład pierwszej piątki (prawdopodobnie Milton-Simmons-Richardson-Harris-Embiid) sprawią, że ta ekipa pokaże swój potencjał w play-offach?

Jeśli chodzi o Nets, to liczę na to, że będą starali się prezentować zespołową koszykówkę tak, jak w zeszłym sezonie, gdy jeszcze nie mieli w składzie Irvinga i Duranta. Właśnie taki styl gry sprawiał, że ciekawie się ich oglądało, a także zbudował dobry wizerunek organizacji. Oczywiście nie ma sporej części ważnych graczy, lecz być może inni głodni gry pokażą, że nie należy się poddawać i zaskoczą rywali w niejednym spotkaniu? Za to będę trzymał kciuki ;)

Orlando Magic jest drużyną, która po prostu jest przeciętna i trudno sobie wyobrazić, żeby nagle wystrzeliła z formą tak, aby być zagrożeniem dla czołowych ekip Wschodu. Jednak nie można skreślać tego, że w pewnych okolicznościach uda im się zaskoczyć rywali. Pokazali to nawet w zeszłym roku, gdy wygrali pierwsze spotkanie serii z mistrzami NBA. Zobaczymy, czy w tym sezonie stać ich będzie na więcej niż urwanie jednego spotkania w 1.rundzie.

Washington Wizards bez Beala, Walla i Bertansa wyglądają na najsłabszą drużynę spośród 22, które wracają do gry. Przez to nie ma zupełnie oczekiwań co do tej drużyny, a najciekawszą rzeczą wydaje się zobaczenie jak spisują się młodzi gracze tej organizacji - Rui Hachimura, Troy Brown czy Jerome Robinson. Nie brzmi to ekscytująco, ale być może Wizards swoją wygraną w jakimś spotkaniu sezonu regularnego zmienią rozkład drabinki w play-offach?


Inne:

6) Koronawirus

Oczywiście wszystkie rozważania można będzie wyrzucić do kosza, jeśli wielu zawodników zakazi się koronawirusem i komisarz NBA wstrzyma bądź odwoła tegoroczne rozgrywki. Ponadto przypadki zakażeń u pojedynczych graczy często mogą przeważyć o wyniku danej serii i zmienić oblicze sezonu. Wyobraźmy sobie co by było gdyby Giannis czy LeBron nie mogli grać - czy wtedy ich ekipy przebrną 1.rundę play-offów? Na pewno będzie to ważna kwestia, bo wiemy już, że z tego powodu kilku graczy nie przyjechało dokończyć sezonu.

Oczywiście są to pesymistyczne scenariusze, ale możliwe. Pytanie, jak liga będzie reagowała w takich sytuacjach i czy wiadomo w jakich okolicznościach ewentualnie przerwać sezon. Gdyby to nastąpiło, na pewno będą spore kontrowersje odnośnie tego, dlaczego w tym momencie przerwano i będą wątpliwości odnośnie równości wszystkich graczy... miejmy nadzieję, że ten temat nie będzie musiał być poruszany i wszystko rozegra się bez zakażeń graczy, aby faktycznie wszystko się odbyło oraz w tym sezonie wygrał najlepszy zespół, a nie najmniej zakażony.


7) Nowe superteamy?

Pamiętacie jak 10 lat temu LeBron James i Chris Bosh dołączyli do Dwyane'a Wade'a w Miami Heat? Prawdopodobnie połączenie ich sił w ten sposób nie byłoby możliwe, gdyby wcześniej nie poznali się lepiej i nie spędzili razem wielu chwil podczas igrzysk olimpijskich w 2008 roku. Podobna sytuacja miała miejsce, jeśli chodzi o podpisane w zeszłym roku trio Durant-Irving-Jordan. Wszyscy trzej zawodnicy występowali na igrzyskach w 2016 roku i tam nawiązali relacje.

Wobec tego, skoro wszystkie drużyny mieszkają blisko siebie, na terenie trzech hoteli, to prawdopodobne wydaje się nawiązanie relacji graczy z innych ekip. Giannis Antetokounmpo będzie najbardziej łakomym kąskiem wśród wolnych agentów w najbliższym czasie i wielu graczy będzie próbowało go przekonać do dołączenia do ich ekipy. Możliwe jest też, że Devin Booker będzie przekonywany przez innych graczy, by zażądać wymiany i przenieść się do innego zespołu. Oczywiście możliwe będą takie znajomości z graczami zadaniowymi, o których będzie się mniej mówiło. W każdym razie wkrótce zapewne doczekamy się owoców tego, że NBA dokończy sezon w tak nietypowy sposób.


8) Finał

Wracamy do emocji związanych z grą, do najważniejszego starcia w play-offach. Oczywiście do tego daleko, jednak możliwe pojedynki finałowe wydają się być bardzo ekscytujące - może zobaczymy starcie LeBron vs Giannis, może Kawhi vs Giannis jak rok temu? Ciekawy byłby także pojedynek Kawhi vs Toronto, ale być może zamiast takich najbardziej spodziewanych finałów doczekamy niespodziewanego rozstrzygnięcia i w finale zobaczymy na przykład Boston z Denver? Wszystko jest możliwe...

Finały mają planowo rozpocząć się 30 września, więc zawodnicy będą po 2 miesiącach gry. To oznacza, że może być to widowisko na najwyższym poziomie, a przerwa spowodowana pandemią sprawi, że gracze nie będą wykończeni sezonem podczas najważniejszych spotkań. Ciekawe jest także to, jak to będzie wyglądać dla fanów - zazwyczaj początek października to nudny okres, odbywają się dopiero przygotowania do sezonu, a tym razem ten czas to najważniejsze spotkania. Ponadto mecze NBA w okresie wakacyjnym (sierpień, wrzesień) dla wielu z nas mogą oznaczać możliwość zarywania nocek, by oglądać spotkania na żywo.


Wszystko to jeszcze przed nami i zobaczymy, jak to wyjdzie. Po tak długiej przerwie bez koszykówki na najwyższym poziomie czekają nas (o ile wszystko pójdzie zgodnie z planem) ponad dwa miesiące walki o mistrzostwo NBA. Czekamy zatem na 30 lipca, powrót NBA oraz emocji z nią związanymi.

Dzięki za poświęcony czas :)

Komentarze